Portugalia to jedna z moich wielkich miłości. Miejsce, do którego wracam od lat. W Lizbonie – jak żartują przyjaciele – osiągam werostan. Włącza mi się szwendacz – obserwator. Ufam swoim stopom i daję się im prowadzić. Najczęściej wracam w dobrze znane kąty Alfamy. Na zaproszenia Janusza Andrasza (luzomania.pl) razem z Martą Paixão spotkaliśmy się w …