Ogród – miejsce uważności

– Z takim zaangażowaniem opowiadał o tych roślinach, że jak mówił, to aż mu się okulary podnosiły – tak T. relacjonował  popołudniowe warsztaty w ramach akcji „Warszawa w kwiatach i zieleni”. Mówił o doktorze Wojciechu Podstolskim z Ogrodu Botanicznego UW. Byliśmy zgodni – z tym panem trzeba umówić się na dłuższą rozmowę. Połączenie pasji, wiedzy i lekkości opowiadania. Ten zestaw wystąpił dziś podwójnie – męską wersję reprezentował wspomniany pan Wojtek, jego kobiecy, pełen pasji odpowiednik stanowiła Marta Gessler z Warsztatu Woni i Qchni Artystycznej. Kobieta Melisa – tak o niej myślę, z prostej przyczyny – działa na mnie uspokajająco.  Przenosi w takie przestrzenie, w których mogę się skupić na tym, co „tu i teraz”. Ilekroć opowiada o kuchni czy roślinach, robi to w taki sposób, że moje myśli idą za nią. Skupiam się na monsterach dziurawych (sprawdźcie, jaka to ładna roślina), albo nabieram ogromnej ochoty na polaną masełkiem polentę.

Marta Gessler – jak sama o sobie powiedziała – kucharka, kwiaciarka, ogrodniczka.
dr Wojciech Podstolski – Ogród Botaniczny UW

Ogród to miejsce uważności – to zdanie padło dziś podczas warsztatów i od razu wsadziłam je sobie do kieszeni. Uważność to przecież klucz do szczęścia. To, co ucieka innym, można zauważyć i uruchomić radość z drobnostek. Jest jeden warunek – trzeba zwolnić. Kiedy już uda się wyhamować, przychodzą nagrody. Przykłady?Do dzisiaj nie widziałam o istnieniu pióropusznika strusiego i co było do przewidzenia – od razu się zakochałam. Najpierw audiofilsko – w nazwie, chwilę później – wizualnie. To rodzaj paproci, która w ogrodach wprowadza coś z baśniowej tajemniczości. Z roślinek, które od razu chce się przygarnąć – wysoko w rankingu znalazł się też karminik ościsty – przypomina trochę mech, dodatkowo ozdobiony drobnymi, białymi kwiatami.

Karmnik ościsty w czułych rękach ogrodniczki

Marta opowiadała dziś m.in. o czarnej porzeczce i agreście, których brakuje jej na współczesnych działkach. Jeden krótki wątek, a przeniósł mnie na grządki moich dziadków. Do miejsca, które już nie istnieje, a może przeciwnie – istnieje wbrew wszystkiemu. Taka jest moc naszej pamięci. Siła wspomnień.

 Pióropusznik strusi

Do domu wróciliśmy z cebulkami szczawika różowego. Trudno się powstrzymać, ale celowo nie sprawdzam, jak będzie wyglądać, kiedy wystawi nos (czyli łodyżkę) z cebulki. Niech to będzie niespodzianka. Nagroda za czułą opiekę i wspomnianą uważność. Jutro sadzę w donicy, dam znać, kiedy wyjdzie z ziemi.

 

uśpiona zieloność

takiej odmiany bzu jeszcze nie widziałam

zasłuchany uczestnik warsztatów, specjalizacja: bieganie w zieleni

łąka przed Zamkiem Ujazdowskim stworzona przez uczestników warsztatów „Warszawa w kwiatach i zieleni”

i jak nie kochać za tę kędzierzawość?

zieleń Agrykoli