„Mirabelka” Cezarego Harasimowicza to książka dla dzieci. Jak sugeruje wydawnictwo Zielona Sowa dla tych, które skończyły 9 lat. Myślę jednak, że to pozycja obowiązkowa dla dorosłych. Pozwala wrócić do tego, co najcenniejsze w dziecięcym odbiorze świata – do autentycznej ciekawości i otwartości na inność. Ten tekst najmocniej opowiada o tym, że warto gromadzić miłość w swoich korzeniach. To ona pozwala żyć nawet w najtrudniejszych czasach.
Od momentu zobaczenia okładki zakochałam się w ilustracjach, które towarzyszą opowieści Cezarego Harasimowicza. Odpowiada za nie Marta Kurczewska. Jej rysunki mentalnie przenoszą do czasów dzieciństwa. Zmaterializowana czułość i wdzięk.
Podczas niedawnego Big Book Festivalu miałam okazję po raz kolejny porozmawiać z Cezarym Harasimowiczem o tym, co karmi nasze korzenie. Po spotkaniu wspólnie zasadziliśmy drzewko. Nazwaliśmy je Dorka – to imię bohaterki, którą widzicie na okładce w czerwonym płaszczyku. Jeśli będziecie na ulicy Merliniego 2, w okolicy ścianki wspinaczkowej „W górę”, sprawdźcie jak sobie dziewczyna radzi.
„Mirabelka” powoduje, że można kogoś polubić „na odległość czasu”. W tej opowieści pamięć ocala. Ciekawych tego, kim byli pan Izaak, Dorka, Chaim i bracia Alfusowie, zapraszam do wysłuchania rozmowy youtubowym kanale Rozmawiam, bo lubię. https://www.youtube.com/watch?v=_Fd_HLi_vt4&frags=pl%2Cwn