Prywatnie – świętowałam pierwszą rocznicę ślubu i nadal twierdzę, że świetnie wybrałam! Po raz pierwszy wylądowałam w Azji, choć mocno się broniłam przed lotem, niesłusznie! Montujemy właśnie film ze Sri Lanki – na ekranie widzę dorosłą kobietę, która z zachwytem pięciolatki chłonie świat z rozdziawioną buzią. Bezcenne doświadczenie, kiedy odkrywasz w sobie debiutanta.
Lubię to zdjęcie z jednej z lankijskich plaż. Pokazuje, że szczęście jest nieidealne, służy mu np. rozczochranie 😉
Po raz kolejny – już nie wiem który – wróciłam do Portugalii. Tym razem z przyjaciółką, która ochrzciła mnie mianem: generatora przygód. Faktycznie, działo się sporo, a co najważniejsze – znowu się zakochałam – tym razem w Alentejo. Postanowiłam zostać sąsiadką Dominika Jasińskiego – malarza, którego odwiedziłyśmy w tym regionie. Udało się nagrać spotkanie z artystą, a także unikatową w skali radiofonii rozmowę z sowami!


Zawodowo: odkryłam siłę słowa: „nie”. Odmówiłam bycia podstawką pod mikrofon, który zarejestruje wszystko, na co jest zapotrzebowanie. Od ponad pół roku odkrywam życie pozaradiowe i codzienność freelancera. Jak jest? Trudniej, ale ciekawiej. Nadal nagrywam, bo przecież Rozmawiam, bo lubię. Więcej niż dotychczas piszę – polecam rubrykę „Wyobraź sobie” w Magazynie Filmowym. Odnalazłam frajdę w prowadzeniu spotkań autorskich i debat (w tym roku m.in. dla Parlamentu Europejskiego). Przygotowuję coś nowego i jak to w życiu bywa, balansuję między entuzjazmem a wątpliwościami, czy na pewno idę w dobrym kierunku. Niezmiennie czytam masę książek, zaznaczając myśli, które warto posłać dalej w świat. Nadal zakochuję się w nowych ludziach i wiem, że chcę im poświęcać swój czas i uwagę.

Jeśli mam być szczera sama ze sobą, to jasne, tęsknię za radiem. Inna sprawa, że w końcu odespałam poranne pobudki. Nie wiem, jakim cudem wstawałam przez ostanie lata o 5, 6 rano. Dziś taka godzina dla mnie nie istnieje. Brakuje mi jedynie równoległości w przeżywaniu emocji, którą daje program na żywo, no ale nie można mieć wszystkiego…
Choć z Pani programem wstawałam rano przez ostatnie lata, a po Pani odejściu właściwie przestałam słuchać wiadomego Radia, tego powiedzenia „NIE” najbardziej gratuluję.
Zdaję sobie sprawę, jak trudne musiało być odejście, jednakże fragment o Radiu redukującym Pani pracę, głos i osobowość do podstawki, wyjaśnia wszystko. Dobra decyzja. Jestem pewna, że z perspektywy (miesięcy,lat?) wyniknie z tej decyzji więcej zysków niż strat. Stawianie granic nie jest łatwe i czasami otoczenie je widzi je jako krok w tył. Ja wtedy mówię: „Tak, nawet trzy. Na rozpęd.”
Pozdrawiam!
Weroniko, rzeczywiście poranki z „naszym” radiem już nie są tak interesujące jak kiedyś, ale najważniejsze jest to, aby robić to, co się lubi i wyznaję zasadę, że „nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło”. Może stara oklepana, ale wciąż aktualna. Ja też czekam na rozwój zdarzeń w 2018 roku z ciekawością i pewną nutą niecierpliwości. Wierzę, że będzie to rok pełen dobrych zmian, czego sobie i Tobie życzę. Pozdrawiam. 🙂